wtorek, 16 października 2018

Podsumowanie Preseason 2018


W ramach Preseason, Knicks rozegrali pięć spotkań:
Washington Wizards – New York Knicks 121:124
Brooklyn Nets – New York Knicks 102:107
New York Knicks – New Orleans Pelicans 106:100
New York Knicks – Washington Wizards 98:110
New York Knicks – Brooklyn Nets 107:113
O samych wynikach nie ma co się rozpisywać, gdyż są one najmniej istotne. David Fizdale zrobił przegląd posiadanych aktywów. Dał sporo minut każdemu zawodnikowi, żeby wszyscy mogli pokazać swoją przydatność (oczywiście oprócz Joakima Noah). Nowy trener, nowi zawodnicy, nowa taktyka, nowe ustawienia i nowe zagrywki. Jak to wyglądało? Słabo lub co najwyżej przeciętnie.

W ataku brakowało ruchu piłki i gry zespołowej – większość akcji była rozgrywana na maksymalnie 2-3 podania. Jest to o tyle dziwne, że Knicks nie mają w składzie wybitnych jednostek i powinni bazować na współpracy. Pytanie czy to było zamierzone działanie trenera czy inwencja zawodników. Niestety, często kończyło się to rzutem z nieprzygotowanej pozycji. Oczywiście odbiło się to na skuteczności – tylko 42,5% rzutów było celnych. Skuteczność rzutów z dystansu była jeszcze gorsza niż w zeszłym sezonie i wyniosła 34,7%. Ale tutaj akurat jest duża szansa poprawy w sezonie regularnym – w meczach Preseason nie grał Courtney Lee, który w tym momencie rzuca za 3 najlepiej w drużynie. Oglądanie niektórych zawodników np. Tima Hardawaya Jr (aka Brick Mamba) czy Mario Hezonji (aka Jumpman) było momentami irytujące. Prawie 19 strat na mecz to również karygodny poziom. Czy są jakieś nadzieje na poprawę w Regular Season? Tak. Przede wszystkim, o czym już wspomniałem, wraca Lee. O ile nie liczę na poprawę selekcji rzutów Hardawaya Jr, to Kevin Knox może już być tylko lepszy (w Preseason był dramat). Nie wpadając w szalony hype (chociaż w Knicks jest o to ciężko), postawa Allonzo Triera i pozwala mieć nadzieję, że będzie w stanie tak grać również w Regular Season. Na koniec Frank Ntilikina. To nadal jest młody chłopak, który powinien być jednym z liderów za 2-3 lata. W Preseason pokazał przebłyski i można mieć nadzieję, że w Regular Season będzie bardziej powtarzalny.

W obronie jest jeszcze mnóstwo pracy przed trenerem Fizdalem. Przede wszystkim obrona rzutów z dystansu. Zeszłoroczny demon powrócił. Kilka dodatkowych podań na obwodzie i niemal zawsze przeciwnik znajdzie w miarę dobrą pozycję do rzutu. Zmiany krycia są problemem dla niektórych zawodników i musimy się przyzwyczaić, że przeciwnicy mogą z premedytacją realizować taktykę „na Kantera” (po zmianie krycia, strzelec rywala dostaje w obronie Kantera, którego może spokojnie objechać albo rzucić mu sprzed nosa). Zastawienie tablicy kuleje – Knicks pozwalali rywalom na zebranie 12 piłek ze swojej tablicy. Częściowo można to wytłumaczyć tym, że Knicks podejmują większe ryzyko w obronie – dzięki temu notowali średnio 11 przechwytów oraz 5,8 bloku na mecz. Dodatkowo trener Fizdale testował sporo niskich ustawień (np. z trzema PG, Dotsonem i Hicksem), sprawdzał przydatność zawodników w kryciu rywali z innych pozycji (np. Ntilikina) oraz ćwiczył dodatkowe zagrywki obronne. I dlatego też można zakładać, że w Regular Season gra defensywna powinna wyglądać lepiej. Oczywiście powrót Courteya Lee powinien mieć również pozytywne efekty obronie.

Oceny indywidualne:

Enes Kanter (16,3 pkt; 13,3 zb; 1 prz) – statystyczny lider zespołu. Ale to właśnie cały Kanter – nabijacz statystyk. Z jednej strony skuteczny egzekutor pod koszem rywala oraz jeden z najlepszych zbierających w lidze. Z drugiej słaby obrońca bez jakiegokolwiek wyczucia. I tak wyglądały jego występy w Preseason.
Lance Thomas (6,6 pkt; 2 zb) – starał się, walczył w obronie. Jest to jego jedyna zaleta. Specjalista od tych małych rzeczy, których nie widać. Tylko trochę kiepsko, gdy podstawowy PF Knicks zbiera średnio 2 piłki na mecz. Miał też dobre fragmenty w ataku (np. w pierwszym meczu z Wizards). Mentalny lider tego zespołu – bez przerwy coś podpowiadał kolegom czy to w trakcie gry, czy też w przerwach.
Kevin Knox (8,8 pkt; 6,2 zb; 1,2 prz) – to już nie Summer League. Aktywny i dobrze poruszający się w obronie. Aktualnie jego jump shot nie stanowi większego zagrożenia dla rywali (może już być tylko lepiej). Jego bronią są wejścia pod kosz – wtedy może wykorzystać swoją przewagę fizyczną nad rywalem. Przez to jest narażony na dużą liczbę strat. Dobry w walce na deskach.
Tim Hardaway Jr (15,4 pkt; 2,4 zb; 1,6 as) – Brick Mamba. Jego selekcja rzutów z dystansu to kryminał. Miał być liderem zespołu, a w wielu fragmentach był jego największym problemem. Wjazdy pod kosz wykonuje na bardzo dobrym poziomie i aż dziwne, że nie decyduje się na nie częściej. W obronie zbyt często zagubiony jak na gracza z takim doświadczeniem.
Trey Burke (8,2 pkt; 1,8 as; 1,2 prz) – w ataku długimi fragmentami nie istniał. Za mało kreowania gry dla kolegów. Swoje statystyki nabijał pojedynczymi zrywami. Rzut z dystansu zdecydowanie mu nie siedział. Materiał na Sixth Mana, ale prawdopodobnie będzie starterem. W obronie nie był zbyt wymagającą przeszkodą dla rywali.
Frank Ntilikina (7 pkt; 2,2 as; 1 prz) – na ten moment najlepszy obrońca w zespole. Próbowany na pozycjach 1-3, zawsze dobrze utrudniał życie rywalom. Z każdym kolejnym meczem rozkręcał się w ataku (efekt gry Triera?). Coraz odważniej wykorzystuje swoje atuty przy wejściach pod kosz. Jump shot niestety wymaga dalszej pracy. Za mało kreowania gry – od pass first PG trzeba wymagać więcej.
Allonzo Trier (14,2 pkt; 2,2 zb; 1,6 as) – historia tego Preseason. Wjechał z buta i prawie wszystkie mecze zagrał na dobrym poziomie w ataku (ostatni mecz z Nets był słabszy w jego wykonaniu). Bez kompleksów, gdy dostawał piłkę w ataku, to wiedział co z nią zrobić. Kolejny gracz, który stanowi duże zagrożenie przy wjazdach pod kosz, ale ma do poprawy rzut z dystansu. I kolejny, który ma problem ze stratami. W obronie grał co najwyżej poprawnie – nieźle się poruszał, ale zostawiał rywalom zdecydowanie za dużo miejsca.
Mitchell Robinson (5 pkt; 4,3 zb; 1,7 bl) – lider highlight’ów w zespole. Przez efektowne bloki i wsady. Zresztą widać, że bloki to jego ulubiony element gry. Niestety polując na nie, często odpuszczał krycie rywali i zastawianie tablicy. I zawsze skacze w pierwsze tempo. Materiał na wybitnego obrońcę. W ataku jego jedynym sposobem zdobywania punktów były wsady.
Noah Vonleh (6,6 pkt; 6 zb; 0,8 bl) – nowsza wersja Kyle’a O’Quinna, ulepszona o jump shot. Silny, nie dawał się przestawiać większym rywalom. Aktywny na desce, nieźle zastawiał kosz. Ma najbardziej urozmaicony zestaw zagrań ofensywnych ze wszystkich podkoszowych – pick’n’rolle, rzuty z półdystansu i dystansu.
Emmanuel Mudiay (2 pkt; 3,8 as; 1 prz) – najsłabszy zawodnik Knicks w Preseason. Starał się kreować grę dla innych, ale sam w ataku nie istniał. Tragiczna skuteczność, sporo prostych strat. Próbował to nadrabiać agresywnością i zaangażowaniem w obronie, ale też miał duże problemy z kryciem rozgrywających rywali.
Mario Hezonja (8 pkt; 3,6 zb; 1 as) – Jumpman. Najbardziej zapamiętam go z tego Preseason z trzech prób wsadów, które „no nie wyszły”. Po Mudiayu drugi najsłabszy zawodnik Knicks w Preseason. Jak na strzelca, to miał bardzo kiepską skuteczność (chociaż ostatni mecz pozwala mieć jeszcze nadzieję, że będzie lepiej). Dużo strat, szczególnie gubienie piłki przy próbach wjazdu pod kosz. W obronie wyglądał słabo – wolny, spóźniony. Musi się poprawić w Regular Season.
Damyean Dotson (8 pkt; 2,8 zb; 1,2 as) – może być obok Triera największym wygranym tego Preseason. W ustawieniach, w których grał, był liderem w ataku (szczególnie mógł imponować w dogrywce meczu z Wizards). Bardzo dobra skuteczność, szczególnie jeżeli chodzi o rzuty z dystansu. Pokazał też, że jest solidnym obrońcą.
Ron Baker (3,2 pkt; 1,2 as; 1,6 prz) – pozytywne zaskoczenie. Z dużym zaangażowaniem w obronie (lider drużyny w przechwytach). Nie odpuszczał żadnej piłki. Chyba najwięcej rzucał się na parkiet. W ataku bez żadnego błysku, ale też bez większych błędów (nie licząc ostatniego meczu – niestety tam już pojawiły się zagrania w stylu Rona Bakera).
Isaiah Hicks (4,6 pkt; 2,4 zb) – dostał większe minuty ze względu na ograniczoną rotację wśród podkoszowych. Najczęściej grał na centrze i widać było, że to nie jego pozycja. Był albo przestawiany albo mijany. W ataku potrafił pokazać swoje umiejętności, ale chyba nie są one wystarczające na NBA. Będzie solidnym wzmocnieniem Westchester Knicks.
Kadeem Allen, Tyrius Walker – panowie grali w barwach Knicks w ramach jakiejś akcji charytatywnej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz