wtorek, 16 października 2018

Pięć wątków na nadchodzący sezon

James Dolan/Steve Mills/Scott Perry. Czy wytrwają w umiarkowaniu?

Wydaje się, że w końcu organizacja Knicks zmierza ku profesjonalnemu zarządzaniu. Duet Mills/Perry wprowadza standardy, które można traktować jak zalążek jakiejś długofalowej strategii. Czy starczy im cierpliwości na kolejny rok tankowania? Oby. Pokus na pewno nie będzie brakować (vide casus Jimmy'ego Butlera), ale odbudowa drużyny powinna być oparta o wybory w drafcie i wspieranie rozwoju młodych graczy (Porzingis, Ntilikina, Knox). Na konferencjach prasowych zarządzający jak mantrę powtarzali wyrażenie „player development process” i to hasło ma towarzyszyć Knicks w nadchodzącym sezonie. Dopiero po oczyszczeniu salary cap Knicks powinni polować na jakąś gwiazdę.
James Dolan - właściciel drużyny, znany z gorącej głowy, zdaje się na razie wytrzymywać ciśnienie i sprzyja „dobrej zmianie”, zamiast wykonywać nerwowych ruchów. Po latach nieudanych eksperymentów, przepłacanych graczy i oddania władzy w ręce Phila Jacksona musi wytrzymać na tylnym fotelu, zwłaszcza, że kierunkowi w jakim zmierzają Knicks kibicuje całe miasto, a i wolni agenci zaczynają patrzeć przychylnym okiem w kierunku Madison Square Garden. Nie powinniśmy być świadkami żadnych nerwowych ruchów ze strony Dolana.

David Fizdale. Jak poukłada te klocki, jak ogarnie drużynę bez swojej gwiazdy?

W końcu właściwy człowiek na właściwym miejscu. Styl prowadzenia drużyny ma trochę taki „tatusiowaty”, jestem ciekaw na ile ojcowskiej cierpliwości mu wystarczy przy kolejnych seryjnych porażkach. Na razie gracze bardzo go chwalą, bo próbuje dostosować taktykę do potencjału zespołu, a nie z góry narzucać trójkąty czy inne wieloboki. Fizdale'a na stołku trenera czeka długa droga i wielokrotne chowanie twarzy w dłoniach, ale po poprzednich sezonach zdecydowanie jest to coach na lata, a nie do następnego lata.
Nie wydaje się też, żeby czekał na powrót Kristapsa jak na zbawienie.  Zdrowy Porzingis na pewno da trenerowi większe pole manewru pod koszem oraz motor napędowy w ataku, ale nie oszukujmy się, że Knicks walczą w tym sezonie o jakieś wielkie cele. Priorytetem ma być rozwój i ogranie młodych liderów Knicks, a także wyłonienie się prawdziwego lidera na boisku z całej plejady młodych graczy. To zadanie Fizdale'a na najbliższe tygodnie/miesiące.

Kristaps Porzingis. Kiedy wróci? Czy będzie tym samym Unicornem co w zeszłym sezonie?

Wróci przed Świętami Bożego Narodzenia. W mediach społecznościowych wyłaniał się obraz zawodnika ciężko trenującego w okresie rehabilitacyjnym, natomiast po tak ciężkiej kontuzji powrót do pewności siebie na parkiecie jest zawsze wielką niewiadomą. Pierwszy wyskok, pierwszy dunk i pierwszy blok pewnie będzie wykonywał z ostrożnością i niepełną dynamiką – to akurat będzie zjawisko w pełni naturalne. Miejmy jednak nadzieję, że zachowa swój dynamizm i jednocześnie doda do swojego repertuaru kilka nowych propozycji jak grę post-up czy jakiś fade-away jumper. Dobrze by było, gdyby się zakręcił w okolicach 10 zbiórek na mecz, co przy jego wzroście powinno być standardem. Moim drugim oczekiwaniem jest to, żeby Fizdale długimi minutami spróbował go na pozycji centra, bo to jego optymalna pozycja na boisku przy dzisiejszych trendach w NBA. A marzeniem jest, żeby się rozwijał jak jego idol Dirk Nowitzki.

Tim Hardaway Jr. Czy udźwignie rolę lidera pod nieobecność Porzingisa?

Przykro to pisać, ale Timmy nie udźwignie roli lidera. On nie udźwignie żadnej poważnej roli w tej dużynie. To jest dobry gracz role-player, od którego mało się wymaga. Nie widać, żeby na parkiecie Hardaway rozmawiał z kolegami, coś im podpowiadał (tutaj rolę liderów mają Lee, Lance Thomas czy nawet Kanter). Ponadto lider powinien świecić przykładem na parkiecie, a z tym jest ogromny problem bo Timmy obrońcą jest kiepskim (ciągle spóźnia krycie, przez co zostawia rywalom ocean miejsca na obwodzie), a w ataku zdarzają mu się albo seryjne pudła albo kilkunastominutowe przestoje. Gdybym ja mógł decydować to wpuszczałbym go z ławki, tych kilka-kilkanaście punktów zawsze byłoby cennych. Ale ze względu na wysoki kontrakt będzie nas męczył swoją postawą po 30 minut w meczu.  Podsumowując Hardaway Jr. nie ma cech leadership ani posłuchu wśród kolegów. Prawdziwym liderem będzie Porzingis, ale na to jeszcze chwilę poczekamy.

Młodzi zawodnicy. Jak się będą rozwijać? Kto ma szansę na największy postęp?

To będzie najciekawsza historia tego sezonu. Młodych zawodników nie brakuje i analiza ich rozwoju na pewno wielokrotnie będzie przedmiotem naszych rozważań.  Postępy będą widoczne wraz ze zdobywaniem doświadczenia a co za tym idzie ilością minut spędzanych na parkiecie. Na to największe szanse będą mieli Frank Ntilikina oraz Kevin Knox. I w tych dwóch zawodnikach powinno być zawarte DNA Knicks na najbliższe miesiące – młodość, dynamizm i dobra defensywa. Knox i przed wszystkim Ntilikna już są niezłymi defensorami, a możliwości w tym obszarze mają jeszcze naprawdę spore. Knox może spokojnie walczyć o dostanie się do pierwszej piątki najlepszych rookies – co prawda preseason pokazał, że przy lepszych defensorach nie będzie tak dominował jak w Summer League, ale zadaniem sztabu szkoleniowego jest zbudowanie jego pewności siebie.
Świetnie zapowiada się także kolejnych dwóch rookies – Alonzo Trier i Mitchell Robinson. Trier ma niesamowitą łatwość w grze jeden na jednego i grzechem byłoby go nie wciągnąć na listę zawodników z kontraktami, żeby patrzeć jak funkcjonuje w tym młodym zespole. Z kolei Robinson ma nieograniczone możliwości atletyczne – na razie na niego pomysł jest taki, że ogrywał się w Westchester Knicks, ale wydaje mi się, że Fizdale z powodu problemów z graczami podkoszowymi będzie często z niego korzystał.
Pozostali młodzi to zagadka: największy potencjał ma chyba Dotson, nieźle spisywał się w całym preseason, ma ciąg na kosz i niezły rzut z dystansu, przy dobrym wkomponowaniu może dać drużynie kilkanaście wartościowych minut w każdym meczu. Hicks czy Kornet dysponują niezłymi warunkami fizycznymi, ale mają spore braki w wyszkoleniu, których nie nadrobią w trakcie trwania sezonu. Największą niewiadomą jest Hezonja – stylem gry przypomina Gallinari'ego ale na razie nic wielkiego nie pokazał. Miło będzie powrócić do tego pytania w połowie sezonu – niech „player development process” trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz