środa, 13 listopada 2019

Dlaczego David Fizdale powinien zostać? Albo nie.


Od tygodnia zbierałem się do napisania tekstu o Davidzie Fizdale'u i jego grzechach jako trenera Knicks. I w końcu ubiegł mnie kolega po niebiesko-pomarańczowym szalu, Michał Łub z New York Knicks Poland (polecam na fb). I jest to na tyle wyczerpujący tekst, że wstydem by było do niego nie odesłać. Także uznałem, że podejdę do tematu w inny sposób.

W tym tygodniu na łamach witryny Daily Knicks pojawił się artykuł, w którym autor wskazał cztery powody, dlaczego David Fizdale powinien pozostać na stanowisku Head Coacha New York Knicks. I powiedzmy, że nie bardzo się z nimi zgadzam. Tyle tytułem wstępu. David Fizdale powinien zostać bo:

Dostał źle zbudowany skład
Podstawowe założenie jest takie, że management podpisał latem zawodników, bez żadnych konsultacji z trenerem. Ok, załóżmy, że tak było. David Fizdale dostał skład i musiał ulepić z niego drużynę. Zawodników młodych i odrzuconych przez inne organizacje. Nawet ze źle zbudowanego składu, można stworzyć solidny zespół. Tutaj tego nie widać. Naszego Coacha znowu ogarnęło szaleństwo kombinowania. Jednych zawodników rzuca na nie swoje pozycje (Morris na SF, Barrett na PG), innych miota między ławką a pierwszą piątką z dziwnych powodów (Ntilikina, Robinson), a niektórych w ogóle pomija w rozdawaniu minut (przede wszystkim Dotsona). Plus do tego sytuacja z Dennisem Smithem grającym pomimo poważnych problemów rodzinnych. Efektem jest to, że drużyna gra gorzej niż w poprzednim sezonie.

Słabo gra Juliusa Randle
Zróbmy takie ćwiczenie. Oddzielmy Juliusa Randle od Juliusa Randle. Z jednej strony Julius Randle - podkoszowy, który robi to co umie, czyli walczy na tablicach, jest skuteczny w akcjach post up pod koszem (nawet jego rzut z półdystansu jest do przełknięcia) oraz potrafi znaleźć swoich partnerów i podać im piłkę. Z drugiej strony mamy Juliusa Randle, który niemiłosiernie rzuca cegłami z dystansu, kiwa się od linii rzutów za trzy (najczęściej bez żadnej zagrywki iso) i często traci piłkę podczas kozłowania. Od początku sezonu, Coach Fizdale próbuje z niego zrobić point forwarda. Tylko czy Randle potrafi kozłować jak Ben Simmons? No nie. To może jest atletyczny i zwinny jak Giannis Antetokounmpo? Raczej wygląda jak regularny klient KFC. To może chociaż podaje jak Nikola Jokić? Też nie bardzo. Julius Randle gra w sposób niedopasowany do swoich umiejętności. I nie widzę powodu, dla którego Coach Fizdale nie powinien wziąć za to odpowiedzialności.

Knicks nie mieli walczyć o Play Off w tym sezonie
Niestety to jest piękna wymówka dla każdego w tej organizacji. Teraz jeszcze nie, ale jutro będzie lepiej. Motto Knicks, które powinno zawisnąć przed wejściem do MSG. Faktycznie, po łomocie na rynku transferowym, nikt nie spodziewał się cudów po Knicks. Ale lepszej gry już można było się spodziewać. Jakiegoś widocznego, autorskiego pomysłu, jak ten zespół ma wyglądać. Schematy, zagrywki, cokolwiek, co pozwoli drużynie zrobić krok naprzód. Knicks nie mieli walczyć o Play Offy, ale w tym momencie mogliby mieć problem z wygraniem serii z ubiegłorocznym składem. I to jest zarzut wobec Coacha Fizdale'a.

Dopiero w tym sezonie David Fizdale dostał szansę wykazania się
I póki co zawodzi. Tak, to jest dopiero początek sezonu. Tak, to jest nowy skład. Ale nie oszukujmy się - Coach Fizdale jest w Knicks od ponad roku i nie widać żadnych efektów jego pracy. Ani w obronie, ani w ataku. Mamy smętną drużynę, która gra najwolniejszą i najbardziej archaiczną koszykówkę w lidze. I która pęka w bardzo trudnych momentach. A David Fizdale nie potrafi jej poskładać.


Na koniec jeden powód, dlaczego Coach naprawdę powinien zostać. Jeżeli management uzna, że trzeba ostro tankować (statement w tej sprawie dostaniemy po 15-tym grudnia), to David Fizdale jest gwarantem sukcesu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz