wtorek, 4 lutego 2020

Wszystkie grzeszki Misia i Żaby

Steve Mills przestał być Mr President w New York Knicks. Niestety z komunikatu zespołu wynika, że Misio nie znika całkowicie z radaru. Wraca na ciepłą posadkę w MSG Sports - prawdopodobnie będzie w zarządzie zrestrukturyzowanej sekcji sportowej firmy. Nie jest to niespodziewana informacja. Patrząc na historię jego pracy dla Knicks, to już większą niespodzianką by było, gdyby wytrwał dłużej na stanowisku. Z tej okazji warto przypomnieć, dlaczego wraz z Scottem Perry'm byli dla kibiców Knicks tak bardzo "cenionym" managementem.

Sezon 2017/2018
Kontrakt Tima Hardawaya Jr. James Dolan zwalnia Phila Jacksona. Na jego miejscu siada Steve Mills i dostaje padawana w postaci Scotta Perry. To ma być nowy rozdział. Spokojne budowanie zespołu przez draft wokół wyjątkowego talentu - Kristapsa Porzingisa. Ale nie, jedną z pierwszych decyzji było absurdalne przepłacenie Tima Hardawaya Jr. Z informacji "league sources" wynikało, że Knicks w wyścigu po jego podpis przelicytowali... samych siebie. Good job. Nie ma to jak druga po Noah bomba w salary cap na wiele lat.
Kontrakt Rona Bakera. Jakby było mało, to w tamtym offseason Knicks uznali, że warto przedłużyć kontrakt z najlepszym dostawcą pizzy wśród koszykarzy i najlepszym koszykarzem wśród dostawców pizzy. Dwa lata. Drugi rok z opcją zawodnika. Łącznie 9 milionów dolarów. Mieli gest. 
Przepychanki na pozycji rozgrywającego. Jeszcze jeden ciekawy niuans. Knicks dopiero co wybrali w drafcie Franka Ntilikinę i przedłużyli kontrakt z Ronem Bakerem. Obaj zarządcy uznali, że Knicks potrzebują doświadczonego rozgrywającego. Jeden chciał Ramona Sessionsa, drugi Jarretta Jacka. Ostatecznie Knicks podpisali obu - pierwszego na gwarantowanym kotrakcie, drugiego na częściowo gwarantowanym. Jak to w Knicks bywa, bardziej przydatny okazał się Jack i ostatecznie Knicks musieli zwolnić Sessionsa. Ale co tam, pieniądze nigdy nie były problemem w Nowym Jorku.
Zepsute relacje z Porzingisem. To co faktycznie w tamtym okresie działo się "off the record" w organizacji nie jest wiadome. Ale fakty są takie. Po tym jak poszła informacja medialna, że Phil Jackson chciał przehandlować Porzingisa za pick w drafcie i wybrać Lauri Markkanena, to podejrzewam, że od tamtego okresu Łotysz mógł stracić miłość do Nowego Jorku. Jak ta znajomość się zakończyła dla obu stron, to wszyscy wiemy, ale o tym dalej. Czy Misio zrobił wystarczająco dużo, żeby przekonać Porzingisa do Knicks? Nie sądzę. Obawiam się, że nie zrobił nic.
Transfer Hernangomeza. No ale jak można poprawić relacje ze swoim potencjalnym franchise playerem na lata? Proste, najlepiej przehandlować jego najlepszego kumpla do innej drużyny, w dodatku nie dostając nic konkretnego w zamian (dwa drugorundowe picki w drafcie).
Brak określenia jasnego celu drużyny na ten sezon. W tamtym sezonie Knicks nie mieli konkretnego planu. Porzingis wszędzie głosił, że drużyna walczy o Play Off. Ale skład był bardziej do walki o jak najlepszy wybór w drafcie. Tam trzeba było usiąść przy stole ze swoim franchise playerem i powiedzieć wprost "Słuchaj, w najbliższym drafcie do wzięcia będzie taki ciekawy chłopak ze Słowenii. Ten cel jest o wiele więcej warty niż Play Off w tym sezonie". Takiej rozmowy pewnie nigdy nie było.
Sposób zwolnienia Hornacka. To był dopiero popis stylu i klasy organizacji. Pastor Jeff dowiedział się o swoim zwolnieniu wsiadając do samolotu do Nowego Jorku. Gratulacje.

Sezon 2018/2019
Budowanie zespołu na jednorocznych kontraktach. Baker, Burke, Kanter, Kornet, Mudiay i Thomas. Do tego dodano Hezonję i Vonleha. Czyli połowie składu kończyły się kontrakty po tamtym sezonie. Idea była taka, żeby walczyć na rynku wolnych agentów latem 2019 (co oczywiście nie było wcześniej problemem przy podpisywaniu umowy Hardawaya Jr). Tylko efekt był taki, że gry zespołu nie dało się oglądać, a młodzi zawodnicy nie mieli się jak rozwijać.
Brak transferu/zwolnienia Kantera. Nazwijmy rzecz po imieniu, Enes Kanter jest rakiem. Na parkiecie jest żenującym w obronie i samolubny w ataku (double-double albo śmierć). Poza parkietem jest po prostu irytującym gościem, który stosuje tanie chwyty, żeby zebrać trochę atencji. Dlaczego trzymano go tak długo. I don't know.
Transfer Porzingisa. Wisienka na torcie. Jeden z najbardziej ekscytujących graczy młodego pokolenia, ulubieniec trybun, koszykarski jednorożec, zażądał wymiany. Wersji jest kilka, ale sam fakt, że to się wydarzyło, było jedną wielką porażką managementu Knicks. Z tej wymiany udało się coś wyciągnąć (konkretnie cap space po oddaniu Lee i Hardawaya Jr), ale już w tamtym momencie management powinien dostać czerwoną kartkę od właściciela.

Sezon 2019/2020
Porażka na rynku transferowym cz.1. To miało być przełomowe lato dla Knicks. Kevin Durant, Kyrie Irving, prezenty, kwiaty i wizyty w zakładach pracy. Kiedy minęła północ i zaczął się 1 lipca 2019, czar prysł. Oczywiście, można zadać pytanie czy Irving i Durant to jest super rozwiązanie. W sumie niedługo się o tym przekonamy. Ale to nie zmienia faktu, że przez cały poprzedni sezon narracja managementu dotyczyła walki o topowych wolnych agentów, a koniec końców Knicks nawet nie zostali dopuszczeni do stołu.
Porażka na rynku transferowym cz.2. No dobra, nie udało się podpisać topowych wolnych agentów. To co robimy? Podpisujemy kogokolwiek, kto będzie chciał. Randle, Gibson, Portis, Ellington, potem jeszcze Payton, Morris i Bullock. Ok, nie podważam zasadności ich podpisania, chociaż od początku śmiano się, że Knicks wzięli wszystkich dostępnych power forwardów z rynku. Ok, to nie są złe kontrakty, może poza Randle. A teraz cała paczka jest do przehandlowania. Gdzie tu sens, gdzie tu logika. Podpisujemy na pałę, bez żadnego planu. Tak się nie da zbudować zespołu. A podobno management sprzedał Jamesowi Dolanowi wersję, że ta drużyna ma walczyć o Play Off.
Porażka projektu David Fizdale. Już dając spokój samemu trenerowi. Dostał klocki, nic konkretnego z nich nie zbudował. Już po pierwszym sezonie powinien być na cenzurowanym (RO-TA-CJE). W nowym sezonie gra uległa pogorszeniu (RO-TA-CJE!!!). Oczywiście management Knicks jak zwykle zareagował z opóźnieniem. 

I tak Misia już nie ma. Został Scott Froggy Frogg, który teraz będzie stanowił fasadę dla decyzji podejmowanych przez Jamesa Dolana. Knicks szukają nowego Mr Presidenta. Podobno nr 1 na liście życzeń jest Masai Ujiri z Raptors. Jak dla mnie idealna propozycja. Facet, który potrafi podjąc ryzykowne decyzje i na nich wygrać. Facet, który ma wielką renomę w NBA. Facet, który może sobie wywalczyć niezależność od Jamesa Dolana. Tylko jest jeden problem - ma jeszcze dwa lata kontraktu w Toronto. No cóż, to może teraz Glen Grunwald dla odmiany.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz