poniedziałek, 3 lutego 2020

The Week After

W tym tygodniu w sumie można sobie darować poważne granie, gdyż wszyscy i tak nadal żyli tragedią z ubiegłego tygodnia. Ale cóż, Knicks w tym czasie rozegrali następujące spotkania:

Charlotte Hornets - New York Knicks 97:92
New York Knicks - Memphis Grizzlies 106:127
Indiana Pacers - New York Knicks 85:92


Charlotte Hornets - NEW YORK KNICKS 97:92

Na początek wyjazd do Charlotte. Pierwsza połowa była popisem Juliusa Randle. Był najbardziej efektywnym zawodnikiem Knicks w ataku. W tym czasie wydawało się, że goście mają mecz pod kontrolą. Niestety w końcówce odpalił Malik Monk (może chciał zrobić mały showcase dla Knicks, którzy podobno są nim zainteresowani) i do przerwy Knicks prowadzili tylko trzema punktami. Trzecia kwarta była bardzo wyrównana i dopiero na końcu Hornets udało się objąć prowadzenie. Niestety od początku czwartej kwarty gospodarze coraz bardziej odjeżdżali nowojorczykom, głównie za sprawą akcji Terry'ego Roziera.
Jeśli nie widzieliście jak wygląda idiotyczny gwizdek sędziego to obejrzyjcie sobie sytuację przy stanie 88:79 dla Charlotte. Marcus Morris trafia trójkę i jest faulowany. Co robią sędziowie? Odgwizdują zawodnikowi Knicks faul w ataku bo przy rzucie za bardzo wystawił nogę do przodu, która zetknęła się w locie z wpadającym w Morrisa obrońcą. Największy absurd jaki widzieliśmy w NBA w tym sezonie. Gdyby pod tym kątem patrzeć na rzucających graczy to Michael Jordan miałby odgwizdanego ofensa przy połowie swoich rzutów. Chwilę później Morris w premedytacją trafił trójkę z nogą ostentacyjnie wystawioną do przodu. Efekt? Zero gwizdka.
Na minutę przed końcem wydawało się, że mecz już jest zakończony, ale dzięki dwóm celnym rzutom z dystansu Dotsona, Knicks trzymali gospodarzy w niepewności do końca. Na nieszczęście gości, Rozier perfekcyjnie wykonywał rzuty wolne i Hornets ostatecznie wygrali.

NEW YORK KNICKS - Memphis Grizzlies 106:127
Kolejny mecz w Madison Square Garden mógł być pojedynkiem R.J. Barrett vs Ja Morant. Niestety największa nadzieja Knicks nadal przebywa na liście kontuzjowanych. Poza wyrównaną pierwszą kwartą, ten mecz był bez historii. Grizzlies wyszli na prowadzenie w pierwszej połowie, a w drugiej zmiażdżyli Knicks. Morant pokazał swoje możliwości, a poza nim to Dillon Brooks i Brandon Clarke byli głównymi katami gospodarzy. Ten mecz zostanie zapamiętany nie z powodu gry nowojorczyków, ale ze względu na zachowanie publiczności, która w momencie, gdy na parkiecie doszło do starcia Elfrida Paytona z Jae Crowderem, zaczęła krzyczeć do Jamesa Dolana "Sell The Team". JD nie wytrzymał ciśnienia, ale o tym będzie później.


Kwintesencja Knicksostrophy w jednym tweecie :) Wydawało się, że to będzie kolejny wysoko przegrany mecz, z rywalem mającym więcej talentu i umiejętności. I tak było aż do ostatniej minuty, kiedy Jae Crowder przechwycił piłkę na połowie Knicks i rzucił sobie za 3. W furię wpadł Elfrid Payton, który popchnął Crowdera w krzesełka, czym rozpoczął spore zamieszanie. O co poszło? O to, że przy rozstrzygniętym wyniku skrzydłowy Memphis rzucał sobie w 3 sekundzie akcji. W sumie to z dupy zarzut bo do końca spotkania zostawało prawie 48 sekund więc było co najmniej kilka akcji do rozegrania. Payton był wkurzony, ale w niczym go to nie usprawiedliwia.
Nasz rozgrywający dostał flargant foul 2, kilku innych dostało techniki, ale to był dopiero początek :) Zareagowała publika w MSG, która zaczęła krzyczeć do Jamesa Dolana, żeby sprzedał zespół. JD nie wytrzymał ciśnienia, ale o tym będzie później. W trakcie tych okrzyków obsługa podgłośniła muzykę, żeby zagłuszyć przekaz w transmisji w tv, ale internet jest bezlitosny i nagrania z hali zalały Twittera zaraz po meczu. Oliwy do ognia dolały jeszcze pomeczowe wypowiedzi Paytona (że zrobiłby tak samo jeszcze raz) i Morrisa (że Crowder gra i zachowuje się jak kobieta).

Indiana Pacers - NEW YORK KNICKS 85:92
Ostatnim meczem w tym tygodniu był wyjazd do Indiany. Gospodarze walczą o jak najlepsze rozstawienie w Play Off, a w ich składzie gra świeżo upieczony All Star Domantas Sabonis. Dla nowojorczyków, ten wyjazd był jak na ścięcie. Ale ostatecznie wyszło, że to gospodarze nie dojechali na to spotkanie (poza wspomnianym Sabonisem). W pierwszej połowie nie trafili żadnego rzutu z dystansu i ogólnie fatalnie pudłowali w ataku. A Knicks robili swoje, w pewnym momencie prowadzili nawet siedemnastoma punktami. W trzeciej kwarcie, dzięki akcjom Mylesa Turnera i Jeremy'ego Lamba Pacers udało się zredukować prowadzenie. Ale w tym meczu nad zepołem pieczę trzymał Marcus Morris Sr. Cała druga połowa to był jego popis i to głównie dzięki niemu Knicks dowieźli zwycięstwo do końca. No cóż, może to najlepszy moment, żeby go wymienić, bo większej wartości już nie będzie miał.

Gracz tygodnia: Niby wybór dosyć prosty (Marcus Morris), ale w tym tygodniu trzeba odznaczyć młodego kibica, którego James Dolan chciał wyrzucić z hali. Za co? Za to, że skandował "Sell The Team" razem z innymi kibicami w hali, ale miał tego pecha, że był najbliżej właściciela Knicks. Całkowita żenada na poziomie JD & The Straight Shot.


1 komentarz: