poniedziałek, 19 listopada 2018

Oklahoma City Thunder – New York Knicks 128:103


Seria wyjazdowa. Początek w Oklahoma City. Jedyne miejsce w NBA, gdzie ciepło witają Kantera. Thunder słabiutko rozpoczęli sezon. Ale ogarnęli się i już w tym momencie są tam, gdzie wszyscy się ich spodziewali. Tylko ciekawostka, że Thunder lepiej grają od momentu kontuzji Westbrooka. A w Knicks kolejna rotacja w pierwszej piątce – mecz z Thunder rozpoczęli zestawieniem Mudiay, Hardaway Jr, Knox, Vonleh, Robinson.
Już na samym początku pierwszej kwarty Thunder uzyskało przewagę. Knicks nie potrafili zatrzymać rywali ani przy akcjach pod koszem, ani przy rzutach z dystansu. Adams do spółki z George’m dawali solidną lekcję Robinsonowi i Hardaway’owi. Już po 5 minutach Thunder prowadzili 11 punktami. Trener Fizdale wziął czas. Po nim, Knicks na chwilę się przebudzili. Dzięki punktom Hardawaya Jr i Knoxa, udało się zredukować stratę nawet do 3 punktów. Ale tylko na chwilkę. Kolejne akcje wybronione przez Thunder i znowu gospodarze mieli bezpieczną przewagę. Na koniec pierwszej kwarty Knicks przegrywali 22:37.
Początek drugiej kwarty był wyrównany – co niestety oznaczało, że Knicks nie potrafili zniwelować przewagi Thunder. Ale to akurat nie powinno dziwić, skoro Knicks prezentują się fatalnie w ataku – bardzo niewiele akcji zespołowych, znikomy ruch bez piłki, forsowanie akcji indywidualnych przez niektórych zawodników (Hardaway Jr, Trier, Hezonja). W końcówce mecz przejął Paul George (punkty, akcje z Adamsem) i po drugiej kwarcie Knicks przegrywali 49:65.
Drugą połowę lepiej zaczęli Knicks. W obronie kilka razy udało im się zatrzymać rywali. W ataku udało się zagrać kilka dobrych akcji z rzędu (pick and rolle Mudiaya i Robinsona – chociaż wyglądały pokracznie, to przynajmniej były skuteczne). Tylko to pozwoliło jedynie na chwilową redukcję strat. Knicks nie mieli żadnej recepty na powstrzymanie George’a (33 punkty do połowy trzeciej kwarty). W połowie tej kwarty, Thunder zagrali kilka bardzo efektownych akcji zespołowych (w odpowiedzi Knox i Hardaway pudłowali forsowane przez siebie rzuty – ten fragment najdobitniej pokazał jak długa droga czeka Knicks do bycia konkurencyjną drużyną). I chyba w tym momencie mecz się zakończył. Na koniec trzeciej kwarty Knicks przegrywali 80:100.
Początek czwartej kwarty to totalna bezsilność Knicks w ataku. Nawet jak już dochodzili do czystych pozycji, to seryjnie pudłowali (przede wszystkim Ntilikina). A Thunder wykorzystywali kontry (Diallo) i to wystarczyło do utrzymywania przewagi. W kolejnych minutach gra się wyrównała. Do końca meczu nie uraczyliśmy już żadnych emocji (no chyba, że chodzi o fanów Rona Bakera – tak, pojawił się na boisku). Ostatecznie Knicks przegrali 103:128. Trzeci bolesny łomot zebrany w ciągu tygodnia. AUĆ.

Oceny indywidualne:
Mitchell Robinson (6 pkt, 1 zb, 3 bl, 1 as, 1 prz) – przez kilka dni może się budzić w nocy, krzycząc „Steven Adams”. Zdominowany po obu stronach parkietu. No nie wiem czy wrzucanie go na tak głęboką wodę przyniesie efekty. Ale swoje bloki zaliczył.
Noah Vonleh (9 pkt, 4 zb) – kolejne starcie ze zwinniejszymi i szybszymi rywalami i znowu miał problemy. Kolejna ofiara Stevena Adamsa.
Kevin Knox (15 pkt, 5 zb, 1 as, 1 prz) – forsuje swoje rzuty i regularnie nie zauważa partnerów. A punkty nabił dopiero w czwartej kwarcie, gdy było po meczu. W obronie zagubiony. Nie tędy droga.
Tim Hardaway Jr (20 pkt, 3 zb, 1 as, 1 bl) – w ataku wyglądał przyzwoicie. W obronie to on najczęściej krył Paula George’a. I to wystarczy za opis.
Emmanuel Mudiay (7 pkt, 5 as, 1 zb, 1 prz, 1 bl) – występ ciężki do opisania. Starał się rozgrywać i wymuszać grę zespołową. Ale koledzy nie ułatwiali mu zadania. Miał problemy przy kombinacyjnych akcjach Thunder.
Enes Kanter (19 pkt, 5 zb, 1 as) – solidny punkt w ataku Knicks. Solidna dziura w obronie Knicks, szczególnie przy kombinacyjnych akcjach rywali. Dawni koledzy z Thunder nie pozwolili mu poszaleć na desce.
Allonzo Trier (11 pkt, 5 zb, 1 as, 3 prz) – pomimo 3 przechwytów, nie wyglądał dobrze w obronie. Starał się ciągnąć grę w ataku, ale z drugiej strony, kto ma to robić, gdy ofensywa opiera się niemal wyłącznie na akcjach indywidualnych.
Frank Ntilikina (4 pkt, 2 as, 2 zb, 1 bl) – jego jump shot jest sporym problemem. Wśród Knicks ma najwięcej otwartych pozycji (i widząc jego skuteczność, może mieć jeszcze więcej). Innych atutów nie może pokazać, bo Knicks w ogóle nie grają zespołowo w ataku. Tym razem miał spore problemy w obronie. Pojedynek europejskich rozgrywających zdecydowanie dla Schroedera.
Damyean Dotson (4 pkt, 4 zb, 3 as, 2 prz, 1 bl) – kolejny słabszy występ. Słaba skuteczność w ataku, mimo tego, że miał niezłe pozycje do rzutu. Próbował kryć George’a, ale z takim samym skutkiem jak Hardaway Jr.
Mario Hezonja (6 pkt, 6 zb, 2 as, 1 bl) – regularnie forsuje swoje rzuty, które najczęściej pudłuje. Jego wjazdy pod kosz częściej kończą się stratą niż zdobytymi punktami. W obronie gubi krycie. Naprawdę robi wiele, żeby dać trenerowi wątpliwości, co do swojej przydatności dla zespołu. Akurat w tym meczu miał najwięcej zbiórek w Knicks (tylko to raczej w złym świetle przedstawia podkoszowych Knicks w tym meczu).
Ron Baker (2 pkt, 1 as) – pojawił się na boisku, gdy mecz był rozstrzygnięty (a trener Fizdale chciał dać odpocząć zmasakrowanemu Ntilikinie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz