wtorek, 29 stycznia 2019

Trade Deadline, czyli cyk, cyk, cyk, czas wam spie.....

Za niewiele ponad tydzień zamyka się okienko transferowe w NBA. Sporo jest plotek dotyczących transakcji, które mieliby przeprowadzić Knicks. Ale na ten moment żadnych konkretów. Poniżej przedstawiamy kilku kandydatów do opuszczenia zespołu w najbliższym czasie.


Enes Kanter
Dlaczego? Bo jest niezadowolony ze swojej roli w zespole. A Knicks są niezadowoleni, że Turek jest niezadowolony i daje temu wyraz na każdym kroku. Poza tym i tak nikt w organizacji nie widzi Enesa w kadrze na przyszły sezon. Czyli obie strony może zadowolić wyłącznie rozstanie.
Szanse na transfer? W tym momencie... żadne. I to nie dlatego, że nikt nie jest nim zainteresowany. Po prostu wszyscy widzą sytuację w Knicks i wiedzą, że w przypadku braku transferu, nowojorczycy i tak wykupią kontrakt Kantera. I będzie wtedy dostępny za małe pieniądze.
Gdzie może trafić? Turcja. Lokalna prokuratura już wysłała zapytanie dotyczące wymiany. Można im dorzucić pick drugiej rundy draftu i przyklepać transakcję.

Trey Burke
Dlaczego? Bo Knicks nie potrzebują rozgrywającego, który nie rozgrywa. Bo jest Mudiay, który ma jeszcze szanse na pozostanie w zespole na przyszły sezon. Bo jest Ntilikina, który powinien dostawać jak najwięcej czasu na parkiecie (zakładając, że nie zostanie wymieniony). Dodatkowo Burke to jeden z niewielu zawodników z rotacji, za którego można coś dostać. 
Szanse na transfer? Duże. Burke nie ma wysokiego kontraktu. Poza tym cena nie jest wygórowana - pick drugiej rundy draftu.
Gdzie może trafić? Philadelphia 76ers. To by była dopiero historia.

Courtney Lee
Dlaczego? Jeżeli Knicks chcą powalczyć na rynku wolnych agentów latem 2019, to muszą opchnąć jeden z dużych kontraktów - Lee albo Hardawaya Jr. Kontrakt Lee jest przyjemniejszy dla finansów (niższy i krótszy), dlatego w pierwszej kolejności to on będzie transferowany.
Szanse na transfer? Duże. Lee jest solidnym two-way playerem. Ponadto dużo pomaga innym zawodnikom na parkiecie - często dzieli się radami z młodszymi graczami. Oczywiście jest jeszcze kwestia ceny, ale jeżeli Knicks liczą na coś więcej w zamian niż jakiś spadający kontrakt, to się przeliczą.
Gdzie może trafić? Wszędzie. Bo taki gracz może się przydać każdemu zespołowi.

Tim Hardaway Jr
Dlaczego? Bo nie zdał egzaminu na ważne ogniwo zespołu. Podobnie jak w przypadku Lee - Knicks muszą się pozbyć dużego kontraktu. Warto pamiętać, że Timmy to pierwsze nazwisko, które podpisał duet Mills-Perry.
Szanse na transfer? Małe. Oczywiście są pewne możliwości, ale jego kontrakt jest tak okropny, że niemal pewne jest, że do paczki z nim musiałby być dołączony pick w drafcie lub któryś z młodych graczy (najpewniej Ntilikina).
Gdzie może trafić? Miami Heat. Tata to załatwi.

Frank Ntilikina
Dlaczego? Bo Knicks przestali w niego wierzyć. A inne zespoły jeszcze w niego wierzą. I dzięki temu ma jeszcze jakąś wartość transferową.
Szanse na transfer? Małe. Ale możliwe jest, że Ntilikina będzie elementem każdej większej wymiany, którą przeprowadzą Knicks - czy to w celu pozbycia się Hardawaya Jr, czy w pogoni za głośnym nazwiskiem.
Gdzie może trafić? San Antonio Spurs. Żeby Pops wykorzystał jego potencjał. Może wtedy ktoś w Knicks zrozumie, że samo gadanie o rozwoju młodych zawodników nic nie daje.

Noah Vonleh
Dlaczego? Bo ze wszystkich zawodników Knicks, ma największą wartość transferową. Solidna gra, solidne liczby i niski kontrakt. Nic tylko brać.
Szanse na transfer? Średnie. Knicks sami z siebie nie będą handlować Vonleh. Ale na pewno rozważą każdą ofertę, która wpłynie do organizacji. Jakoś trudno uwierzyć w to, że żadna nie wpłynie.
Gdzie może trafić? Zespół walczący o mistrzostwo. Bo tylko taki odda swój pick w pierwszej rundzie draftu.

Mario Hezonja
Dlaczego? Przy jego unikalnym zestawie umiejętności, cena jaką jest przejęcie jego niskiego kontraktu, wydaje się niska. Gwarantuje wspaniałą rozrywkę dla całych rodzin i dodatkowo może zmotywować chorwacką diasporę w danym mieście do przychodzenia na mecze.
Szanse na transfer? Żadne. Wątpię, żeby Knicks zdecydowali się rozstać ze swoim gwiazdorem. Nikt inny nie potrafi rozbawić Azjatów przychodzących do MSG.
Gdzie może trafić? Na pewno nie do kosza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz